Janina Habowska - wspomnienie
Janina była osobą pogodną, serdeczną, o naprawdę dobrym sercu. Kochała zwierzęta i ludzi. Już na fotografiach z dzieciństwa towarzyszą jej zwierzaki, a to koza, to indyk, pies, kot. W jej domu zawsze był jakiś kot i jakiś pies. Uwielbiała jeździć na wycieczki, najczęściej w polskie góry. Nigdy nie była nad morzem. Lubiła spotkania towarzyskie, długie rozmowy. Potrafiła rozmawiać na każdy temat i z każdym młodym czy starszym. Interesowała się polityką, lubiła oglądać mecze piłki nożnej w telewizji.
Lubiła czytać, zwłaszcza czasopisma kobiece takie jak: „Przyjaciółka", „Życie na gorąco" itp. Potrafiła też dziergać na drutach, zwłaszcza swetiy i szaliki, od czasu do czasu szydełkowała, szyła firany i obrusy. Opiekowała się swoimi wnukami i prawnukami, razem z nimi przeżywała ich troski, zmartwienia i cieszyła się sukcesami i osiągnięciami. Zawsze najbardziej interesował ją los najbliższych. W latach 50, pracowała w wydziale rachuby płac w Elektrowni Jaworzno I. Po urodzeniu syna Ireneusza zrezygnowała z pracy zawodowej i poświęciła się wychowywaniu dziecka i prowadzeniu domu, a następnie zajmowała się opieką nad wnuczkami i prawnukami. W latach 50, pojechała wraz z rodziną na wczasy na Podhale do małej miejscowości Ponice, koło Rabki-Zdroju. Od tego czasu jeździła tam regularnie co roku na wakacje i zimowiska. Bardzo szybko zaprzyjaźniła się z mieszkańcami tej urokliwej wsi. Przyjaźnie te przetrwały lata, a jej wnuki i prawnuki nadal kontynuują tradycje wakacyjnych wyjazdów i spotkań z przyjaciółmi z Ponic. Toteż jej „pomezańska rodzina" licznie zjechała na jej ostatnie pożegnanie, a wzruszającą mowę pogrzebową wraz z księdzem Tomaszem Zaleśnym z kościele św. Barbary w Jaworznie wygłosił też rodowity ponicza-nin ksiądz Piotr Filas. Księdza Piotra znała od jego urodzenia, była obecna na jego komunii świętej oraz później uczestniczyła w jego święceniach kapłańskich. Ksiądz Piotr podczas mszy świętej pogrzebowej nazwał ją matką, której ciepłe dłonie chronią i obejmują opieką swoje dzieci. Te słowa to chyba najlepsze podsumowanie jej osoby i jej życia.
W 1952 r. urodził się syn Ireneusz. Wtedy też pani Janina poświęciła się rodzinie, opiekowała się rodzicami i wychowywała syna. W1983 r. spotkał ją wielki cios, zmarł jej ukochany mąż Stanisław. Po długiej żałobie zaangażowała się w działania społeczne, za które otrzymała wiele wyróżnień, dyplomów, podziękowań i odznaczeń. W1984 r. nadano pani Janinie Medal 40-lecia Polski Ludowej. W 2001 r. Polski Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów nagrodził ją Złotą Odznaką Honorową za długoletnią współpracę.
Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem" w Jaworznie za lata pracy na jej rzecz skierowała do pani Janiny szczególne podziękowania za „więź pokoleniową, za wzorce i postawy mało dziś doceniane, a tak wartościowe".
Pani Janina była też zaangażowana w prace Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Jaworznie. W 2003 r. otrzymała od Rady Krajowej Stowarzyszenia podziękowania za „aktywną, pełną zaangażowania społeczną działalność (...) w organizowaniu plenerów, wystaw i wieczorów literackich". W 2005 r. otrzymała wyróżnienie od prezesa STK w Jaworznie Jana Ryszarda Drąga za osiągnięcia w dziedzinie literatury i sztuki oraz promowanie kultury wśród dzieci i młodzieży.
Pani Janina działała też na rzecz Stowarzyszenia Katolickiego Przyjaźń Jaworznicka.
„Jestem optymistką i tylko dlatego działam społecznie" - mówiła w rozmowie dla gazety „Gwarek" ze stycznia 1989 r. Pani Janina zdobyła wielki szacunek rzeszy osób, które wspierała, na rzecz których działała. Ci wszyscy ze smutkiem towarzyszyli w jej ostatniej ziemskiej drodze. Pani Janina zmarła 3 maja 2019 r. spoczęła na cmentarzu pechnickim. W ostatniej drodze żegnały ją syn z rodziną, przyjaciele nie tylko z Jaworzna, lecz także z Ponic, znajomi, sąsiedzi. Wszyscy wspominali jej olbrzymie serce wypełnione miłością do rodziny i do spraw społecznych.
Autor: ELA BIGAS – „CO TYDZIEŃ JAWORZNO"